2/25/2015

Ach te wspomnienia

***Akemi***
Wróciłam do pokoju, odrobinę zaniepokojona widokiem Seth i Hirokiego. Ale cóż…Seth chyba wiedziała co robi…Chyba…
Położyłam się z powrotem. Nadal byłam zmęczona. Zaczęłam się zastanawiać, jak zmęczony w takim razie musiał być Sun? W końcu to ja nim rzuciłam o ziemię, nie na odwrót…No, ale to nie był czas na wyrzuty sumienia. Ale tak w sumie, to czemu mówi się wyrzuty, skoro się nimi nie rzuca? Czyżby trzeba było kupić wyrzutnię? A jeżeli, to jaką? Taką jak do rakiet? Tak samo z barszczem, mówi się ‘tanie jak barszcz!’ a żurek jest tańszy (Sprawdzone xD – dop.Autorki). Ten świat jest dziwny…
Tak, właśnie dokładnie o takich rzeczach myślę przed snem – świat jest dziwny.
W każdym bądź razie, położyłam głowę na poduszce i przymknęłam oczy. Od razu zaczęłam odpływać (jak rekin! xD) do krainy snów.
Wtedy rozległ się ogromny huk.
No ja nie mogę, człowiek nawet nie może rekinem pobyć!
Otworzyłam oczy i spojrzałam na….na…nie wiem.
Włosy były całe brudne, z dość sporą ilością liści (heh, widać nie tylko ja miewam sprzeczki z drzewami!), podarte ubranie, twarz cała w błocie. Na początku jej nie poznałam a potem odezwała się.
- WRÓCIŁAM!- wykrzyknęła triumfalnie Claire.
Spojrzała na mnie ze szczerzem.
Przeanalizowałam całą sytuację.
Zamknęłam ponownie oczy, myśląc, że trafiłam nie do tego morza co trzeba.
***Claire***
Stałam oszołomiona widokiem, jaki zastałam po wejściu do pokoju. Spodziewałam się, że Akemi będzie zaskoczona moim widokiem, no ale myślałam, że chociaż jakoś to wyrazi. A ona najzwyczajniej na świecie, zamknęła oczy i najwyraźniej zasnęła. Podeszłam do jej łóżka i zaczęłam potrząsać przyjaciółką.
-Akeeemi!! Helloł! Wróciłam! Tak, to ja! Może nie przypominam siebie ale to ja! – krzyczałam bezsilnie.
Otworzyła oczy i przyjrzała mi się.
-To się dzieje naprawdę?- wyszeptała sennie.
-A co ty robisz?
-…zgasiłaś mnie.
Przypatrywałam się zaspanej Akemi, a ona przypatrywała się mi. Minęło jeszcze kilka minut, zanim się ponownie odezwała.
-To skąd ty wracasz? Z buszu?!
-Noo…powiedzmy…to długa historia…-zmęczona tym wszystkim, usiadłam na łóżku.
- Opowiadaj!
- No więęęc…poszłam do pracy a stamtąd mnie wysłali do Afryki. A tam zaatakował mnie tygrys i wdrapałam się na drzewo. Dostrzegłam samolot i zaczęłam wymachiwać spodniami jak flagą, ale pilot mi odmachał i sobie poleciał dalej. Wtedy zjawił się dostawca pizzy. Rzuciłam się na niego i jak dzikie zwierze, bo byłam takimi otoczona, pożarłam pizzę a potem ukradłam mu skuter i uciekłam. I przejechałam nim przez safari a potem pod słoniem, który uciekł z tego safari. I wtedy skręciłam w lewo prosto do piramidy i wyprowadziła mnie ochrona i odesłała do domu! I tak oto jestem tutaj! (©Akemi) – powiedziałam szybko.
- A…- Akemi zamrugała zaskoczona.- Czyli…czyli byłaś na pikniku u nas w lesie?
- No, nie do końca, ale niech będzie, że tak…- spojrzałam z uśmiechem.
-Najważniejsze, że wyszłaś z tego cało i w ogóle to Claire…-naszą rozmowę przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
***Akemi***
Obie popatrzyłyśmy na gościa.
- Hej, Aki, zapomniałem zapytać…- Sun zaczął, a potem spojrzał na Claire. Trudno jest opisać wyraz jego twarzy…
- C-co…Co to?! – zapytał po chwili.
- Nie co, tylko kto! – poprawiłam go.
- K-kto? – jego źrenice rozszerzyły się.
- Dziewczyna Frankensteina, miło mi poznać! – Claire wyszczerzyła się.
- To mi się śni…- chłopak przyłożył dłoń do skroni.
- Też nie to morze co trzeba, co? – spojrzałam na niego ze współczuciem, a on chyba się lekko załamał…
Odwrócił się i szybko wyszedł.
Popatrzyłyśmy na siebie z Claire.
- Niespecjalnie mu się dziwię – przyjaciółka odezwała się i obie parsknęłyśmy śmiechem.
- Ma się to coś – zerwałam się na nogi.- Dobra…Chyba…Em…potrzebujesz nowego stylisty.
- Niech pierwszym stylistą będzie prysznic!
- I to jest bardzo dobry pomysł, naprawdę – zaczęłam klaskać.- Zostałaś bohaterem swojego domu jak w reklamie Lerła Merlę!
- Okeeeej – Claire uśmiechnęła się i skierowała do łazienki. Ja tymczasem postanowiłam, że na sen nie mam już szans, więc czas przełączyć się na rezerwę energii i zrobić piekło!
Ruszyłam z szatańskim uśmiechem do szafy Claire. Otworzyłam ją i rozejrzałam się szybko. Hmm…co by tu…
Wyciągnęłam krótki żółty top, długą do ziemi czarną spódnicę, której materiał przypominał mi ten, którym jest wyłożona trumna, japonki…Położyłam to wszystko na łóżku i przyjrzałam się zestawowi…Czegoś mi brakowało..
Tak! Wyciągnęłam czarny ręcznik, który miałby posłużyć za pelerynę. Trochę widać że to zwykły ręcznik, ale w końcu nikt się nie zorientuje…! Chyba…
*** Claire***
Po szybkim prysznicu czułam się jak nowonarodzona. Wyszłam owinięta w ręcznik z nadzieją, że znajdę świeże ciuchy w szafie. Akemi zaskoczyła mnie prezentacją zestawu ubrania, który naszykowała. Żółty top i czarna spódnica? W dodatku japonki…i…
-Akeemi? Czy to jest ręcznik?
-Mooże. Podoba się?
-A co ja niby z nim miałabym robić? – spytałam, po czym po chwili tego żałowałam.
-No jak to co?! Będziesz to nosić jako pelerynę!
-Aki..ale ja nie jestem żadnym Batmanem, Supermanem ani nawet Spidermanem! Co prawda Spiderman nie nosił peleryny, no ale mniejsza o to..
-To co! Ty będziesz! Będziesz super bohaterka Claire, w czarnej pelerynie zagłady! Muahahahaha!
-Nie. Po prostu nie. Boże, czy ty to widzisz?! – podłamana wzięłam spódnicę i włożyłam ją do szafy. – Doceniam twoje starania, ale sama sobie wybiorę coś do ubrania, dobrze?
-Dobra, to w takim razie JA zostanę super bohaterem! – Aki założyła sobie ręcznik na ramiona i zaczęła biegać po pokoju z ręką złożoną w pięść i uniesioną do góry. –Taratatam taratatam, da dam! Muahahahaha!
Jak ja za tym tęskniłam.. normalnie super. Wybrałam zwiewną sukienkę, i baletki. Ignorując przyjaciółkę udałam się do łazienki, by się przebrać.
Kilka minut później wyszłam do pokoju, i ku moim oczom ukazał się chaos.
-AKEMI!! Coś Ty zrobiła?! – starałam się wzrokiem ogarnąć wszystko co latało w powietrzu, lub leżało połamane na ziemi.
-Tak? Wołałaś mnie? – Przyjaciółka wyszła zza przewróconego łóżka.
-Kto to zrobił? W ciągu tych dosłownie kilku minut!
-yyy…Kot! Tak! Kot!
-Aki…ale my nie mamy żadnego kota! – krzyknęłam w rozpaczy.
-Niee? – zielonooka była wyraźnie zdziwiona. – A to feler, krzyknął seler!
Spojrzałam na nią z mordem w oczach. Po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
***Akemi***
- Dobra, przyznaję – zaczęłam, podczas przywracania łóżka na jego pierwotne miejsce.- To nie był kot.
- No co ty nie powiesz? – Claire spojrzała na mnie wymownie, podnosząc krzesło, któremu brakowało zresztą jednej nogi…
- Nom…To była Mroczna Czarna Żelka! – wybuchłam psycho śmiechem a Claire uniosła brwi do góry.- Co? To moje złe ja!
- Myślałam, że masz być super bohaterem?  
- Tak, tak, ale każdy super bohater w końcu upada!
-…a ty upadłaś w ciągu 5 minut?
- Pech to jednak pech! – wyszczerzyłam się do niej.
- W twoim przypadku wszystko jest możliwe – blondynka pokręciła głową z uśmiechem.
- To fakt, bo skąd by się wzięło to drugie wcielenie rekina?
- Co?!
- Mniejsza…hej, a może zostawimy ten bałagan dla sprzątaczki a same zajmiemy się tym, co tygryski lubią najbardziej, a mianowicie straszeniem normalnych ludzi!
- W sumie to…GENIALNY POMYSŁ BUAHAHAHA! – wykrzyknęła, po czym obie wybiegłyśmy, nadal śmiejąc się jak psychopatki.